Dzień dobry wszystkim zapracowanym mamą ,ale też Dzień dobrym wszystkim kobietą. Co ja tu robię o takiej godzinie? mamy 9:41, hmm otóż moi dwaj synowie przebywają w placówkach szkoleniowych ....czyli w szkole i przedszkolu...a ja jestem z najmłodszym w domu , skończył rok, wyjątkowo daje mi napisać. Chciałam jeszcze wczoraj coś pisać ,ale padłam tak szybko , że nawet nie pamiętam kiedy zasnęła
Przypomniało mi się jak mieszkając na mazurach szłam zimą do szkoły. Wspomnienia były tak żywe , że pamiętałam zapach mroźnego powietrza na twarzy. Szłam małą uliczką , śnieg skrzypiał pod stopami a na twarzy czułam jakby zimne igiełki wbijały się w buzie. Nie wiem dlaczego tak o tym pamiętam . Szłam ,ale wokół mnie nie było nikogo, no tak jak zawsze spóźniona może dlatego...no auta jeździły. Zimy tam były niezwykłe jak z bajki. Nie przeszkadzało nikomu , że było -20 ,serio... teraz jest siarczysta zima przy mrozie -6 tak mawiają w prognozie pogody. A ja pamiętam jak się jadło sople lodu wiszące pod dachem i o dziwo nikt nie był chory ani nie miał zatrucia pokarmowego z powodu bakterii lub wirusa znajdującego się' na dachu. Teraz nikomu tego nie polecam.
Dziś wszystko jest inne sposób myślenia też mamy inny, kiedyś liczyło się coś innego w życiu , nie było komórek pisało się listy do przyjaciół mieszkających daleko, albo jeździło się pociągiem. Robiło się więcej dla kogoś i to pokazywało jak nam zależy. A dziś wyśle się wiadomość na WhatsApp "Kocham Cię" i jest super choć ja staram się nagrywać wtedy mam taką namiastkę rozmowy bo powiedzmy sobie szczerze nie mamy czasu na rozmowy ,już nie wspomnę długie. Ale o czym ja w ogóle mówię nie ma czasu na nic...jak wygląda dzień matki trójki dzieci?
Pobudka 6:30...szykowanie śniadania i drugiego śniadania do kanapnika plus herbaty do termosiku 7:35, wygonienie syna do szkoły .A później to już lawina leci. Walka ze średnim synem by wstał z łóżka i zrobił siku i się ubrał do przedszkola.. dziś argumenty były przednie "Mamo nie pójdę do przedszkola bo mnie pobili...dziwne trochę mówiąc o tym uśmiechał się do mnie jakby opowiadał kawał ,ale nie bardzo uwierzyłam. Później na wszystko co mówiłam odpowiedź brzmiała głośno i wyraźnie "Nie" ....dlatego moi sąsiedzi nie potrzebują budzików. Miedzy czasie ogarniałam najmłodszego syna ,który jak na razie nie robi większych problemów. Wreszcie po walce z siku, myciem zębów- przy czym umyła się przy okazji wanna i zlew, ubraniem i czekaniem na wyjście w przedpokoju matka trójki dzieci ubrana w zimową kurtkę z czapką na głowie i dzieckiem w kombinezonie na rękach usłyszy słowa.... "mamo chcę kupkę "i tu kończy się mamina cierpliwość a zaczyna walka ze swoimi słabościami.. kiedy wreszcie po trudach i mozołach znajdziemy się na podwórku -dziecko wsadzone do wózka, ruszamy za bramkę możemy odetchnąć... prosta do przedszkola. Kiedy dziecko znajdzie się już w przedszkolu przebierze obuwie i zdejmie odzież wierzchnią możemy uznać ,że osiągnęliśmy sukces. Droga powrotna matki do domu wygląda jak spacer w chmurach radość z pozostania prawie samą jest nieoceniona , uśmiech na twarzy pojawia się automatycznie. Nawet zakupy na obiad nie są już tak meczące. Tak moje drogie tak to wygląda. Nie wspomniałam o sprzątaniu mieszkania po powrocie, ugotowaniu obiadu , znowu posprzątaniu nakarmieniu synka , powrocie starszego syna ze szkoły bo ma w czwartek mało lekcji niestety tylko do 11:30 i zmuszeniu go do odrobienia zadań domowych. I "poproszeniu" by ogarnął swoje rzeczy w pokoju i nie zostawiał plecaka byle gdzie, żebym nie wybiła sobie zębów. Więc takie chwile jak teraz są jedynym relaksem jaki mamy. Jeśli uda się wykąpać plus umyć włosy to już szczęcie bez granic przynajmniej u mnie....teraz malutki śpi kuchnia czeka na porządek a ja chętnie napiłabym się cappuccino .....
Komentarze
Prześlij komentarz